ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
W samo okienko (22)
Alleluja i do przodu
25.03.2013r.
Herbata nie zdążyła się jeszcze dobrze zaparzyć, a było już 0:2. Nie do uwierzenia. Nie był to również moment, by po boksersku rzucić ręcznik i poddać się, by oszczędzić wstydu. Tym bardziej, że staruszka historia wielokrotnie już karała tych, co prowadzili szybko i gładko dwiema bramkami, potem siadali na laurach i przegrywali 2:3. Ta myśl została podtrzymana po kontaktowym golu Łukasza Piszczka. Przed przerwą jednak wszystko szlag trafił.

Przy sobotniej porannej kawie zajrzałem do internetowych serwisów, które mnie niczym nie zaskoczyły. Skwierczący z zjadliwości dziennikarze, którzy najwidoczniej grali w piłkę nożną tylko na konsolach, huczeli hasłami typu "Blamaż!", "Wstyd i hańba!", żeby zacytować tylko te najdelikatniejsze. Część żurnalistów zaczęło pocieszać się tym, że Czechy, Norwegia czy Hiszpania też zaliczyły wpadki. To taka niestety nasza przywara narodowa w stylu: "Mnie jest źle, ale ZOBACZ za to sąsiadowi też nie lepiej!". Zawsze jestem zdania, że najpierw trzeba patrzeć na siebie i wyciągać wnioski, a nie oglądać się na kogoś innego.

"Fornal" zagrał z Ukrainą typowo va banque i w przeciwieństwie do mającego awersję do zmian Smudy, dokonał kilku korekt w składzie, ewidentnie stawiając wszystko na jedną kartę: OFENSYWA. Każde dziecko w Polsce wiedziało, że w tym meczu tylko wygrana pozwala nam myśleć o biletach na mundial w Brazylii. Radosław Majewski zastąpił Ludo Obraniaka. Popularny "Maja" niczym pszczoła uwijał się w środku pola jak w ulu, latał tu i tam, dorzucał na pole karne, ryzykował zbyt często zagrania z pierwszej piłki, które niestety trafiały łupem rywali. Ja widziałem chęć szybkiej gry i ataku przynajmniej w pierwszej połowie, a nie ślimaczego tempa i grymasów Obraniaka. Zniknął także Wawrzyniak. Zastanawiałem się jeszcze po co "Fornal" wstawił zbyt wolnego i prawie nic nie grającego w klubie Wasilewskiego. Było widać, że defensywa nie stanowiła monolitu, a hasło "Alleluja i do przodu" nie przyniosło spodziewanego rezultatu. Znowu wyszły niepotrzebnie jaja tuż przed Wielkanocą.

Trudno jest zbudować drużynę narodową w jednym meczu, bo przecież przeciwko Ukrainie "Orły" wyfrunęły na murawę w nowym ustawieniu. Czasu na zgranie również nie ma zbyt wiele na zgrupowaniach kadry. Na co liczy wówczas taki selekcjoner? Na łut szczęścia, że jakoś to będzie? Musi przecież zaufać zawodnikom, że wdrożą jego koncepcje. Naszym najwyraźniej zabrakło koncentracji i motywacji oraz pewnych umiejętności. Wszystko to jednak łatwo się pisze lub mówi. Sam wiem po sobie, że były takie mecze choćby przegrany kiedyś u siebie z Karolem Pęplino (1:3), które miały zakończyć się zupełnie inaczej.

Za dużo porobiło się tematów pobocznych i reprezentacja dzielona jest na kawałki przez dziennikarzy, co wcale nie pomaga. Jedna grupa dziennikarzy liczy Robertowi Lewandowskiemu minuty bez gola w reprezentacji. Pytam: czy to jest tenis? Jakaś gra indywidualna? Dla mnie "Lewy" może wcale nie strzelać bramek w meczu, ale niech da kilka asyst i zespół zwycięży. Bo chyba o to chodzi. Co z tego, że zdobędzie dwa, trzy gole, a Polska i tak przegra. Drugi temat poboczny to szukanie odpowiedzi na pytanie dlaczego trójca z Borussii Dortmund w kadrze gra inaczej niż w klubie? Ludzie zmiłujcie się... Ktoś kto tak stawia sprawę, to naprawdę nie rozumie, że w zespole jest jedenastu zawodników. Pozostałych ośmiu w Borussii jest na wyższym poziomie niż pozostała ósemka w polskiej kadrze. Trzeci temat to czy w kadrze powinni grać ci, którzy ani w ząb po polsku. I tych wątków można by mnożyć i mnożyć, tylko po co. Uciekamy od podstawowego wyzwania, które wraca jak bumerang: co zrobić, aby reprezentacja znowu zaczęła się liczyć w Europie?

Czy porażka z Ukrainą to był dramat narodowy? Wcale nie. Nie dajmy się ogłupić. W życiu są ważniejsze rzeczy. Wracając do futbolu, to nie tylko ja pamiętam choćby remis 0:0 z Cyprem w Gdańsku w eliminacjach EURO'88, gdzie nasz zespół był naładowany nazwiskami typu Dziekanowski, Furtok, Smolarek, Okoński.. Nie wspomnę o porażce swego czasu ze Słowacją, gdy dzisiejszy wiceprezes PZPN i poseł Roman Kosecki demonstracyjnie zdjął koszulkę narodową, bo go zmieniono. A miliony z nas marzy i marzyło, aby ją włożyć, a taki "Kosa" szast-prast i na ziemię.

Co zrobi "Fornal" z San Marino? W internecie pojawiają się głosy, że gilotyna została już wyciągnięta z hangaru PZPN. Zagra takim samym wyjściowym składem tyle, że bez "Wasyla"? Tylko zwycięstwo.

                                                                     (© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::