ARCHIWUM AKTUALNOŚCI
Niesmak 28.04.2013r.
Trzeciej porażki w trzecim wiosennym spotkaniu doznali juniorzy młodsi. Debrznianie ulegli minimalnie na wyjeździe Lipniczance Lipnica 2:3. Potyczka dwóch ekip z najmniejszą liczbą zdobytych punktów to przede wszystkim bardzo ostra postawa lepszych fizycznie przeciwników, którzy swoją grę opierali na zasadzie "piłka może przejść, rywal nie".
Techniki w tym nie było, pomysłu też nie. Chyba, że za takowy można uznać uporczywe posyłanie piłki z obrony do ataku z pominięciem drugiej linii, na zasadzie "może coś się wydarzy". Wróciliśmy bez punktów, ale znacznie bardziej istotne było co innego. Zespół Łukasza Płóciennika stracił na kilka miesięcy Wojciecha Gluglę, który w 63 min. doznał poważnej kontuzji i będzie pauzował długi czas. Przykro to stwierdzić, ale pośrednio za chaos na boisku odpowiadał sędzia, który dopuścił do bezpardonowej gry, zamiast temperować zakusy gospodarzy kolorowymi kartonikami. Futbolu było przez 80 minut niewiele.... Jak padły gole? W 9 min. fatalny błąd popełnił Grzegorz Sikora, przepuszczając strzał zawodnika Lipniczanki, oddany z... własnej połowy. Bramkarz MKS-u zdecydował się zagrać od pierwszej minuty mimo, iż doznał urazu dłoni na rozgrzewce. Nie dość skoncentrowany nie poradził sobie ze zdawałoby się łatwym strzałem i debrznianie szybko przegrywali 0:1. Zastępujący go potem Gracjan Zawadzki nie miał szans przy uderzeniu z 22. minuty, kiedy jeden z lipniczan zdobył naprawdę efektownego gola. Gdy w 53 min. straciliśmy trzecią bramkę po kontrze, nadziei na dobry rezultat było za grosz. Tymczasem chwilę później do siatki trafił Dawid Raszliński. Po wyjściu na czystą pozycję strzelił nie do obrony w długi róg. To dodało animuszu czerwono-niebieskim. Starali się z całych sił o poprawę wyniku i w samej końcówce, w 80. minucie po rzucie rożnym drugiego gola strzelił głową Mateusz Gryta. Sędzia doliczył pięć minut, były jeszcze próby debrznian, ale bez powodzenia. W 85. minucie po uderzeniu z dystansu MKS wywalczył kornera, ale już go nie wykonaliśmy, bo "sprawiedliwy" po prostu... skończył mecz.

Oto komentarz do wydarzeń w Lipnicy trenera Łukasza Płóciennika:
"Dawno nie byłem tak zażenowany którąś drużyną przeciwną jak tym razem. Lipniczanka pokazała antyfutbol. Nie ujmując im prawidłowo zdobytych bramek, zagrali na poziomie swojego "kurnika" trenerskiego. "GRAJ NA LAGĘ!", które poleciało niejeden raz z ławki wywołało ironiczny uśmiech na mojej twarzy. Słysząc to i widząc grę "zawodników" z Lipnicy (bardziej należałoby napisać "koni") nie dziwię się, że na piękny sport jakim jest piłka nożna, mówi się "piłka kopana". Ich gra na niczym innym nie polegała, jak na stwierdzeniu "kopnij, biegnij". Biorąc pod uwagę warunki fizyczne, jakimi dysponowali wspomniani już przeciwnicy i brak umiejętności technicznych, to był jedyny możliwy sposób na zwycięstwo z drużyną MKS-u Debrzno. A sędzia? Pozwalał na ostrą grę pomiędzy fizycznymi mężczyznami z Lipnicy, a chłopcami z Debrzna. Nie podyktował ewidentnego rzutu wolnego pośredniego dla drużyny gości za zagranie do własnego bramkarza. Podejmował kontrowersyjne decyzje przy pokazywaniu przywilejów, bo jaka to korzyść, jeżeli po faulu zawodnik utrzymuje się przy piłce, ale podaje ją do drużyny przeciwnej? Ponadto bał się, bądź nie chciał wyciągać kartonika żółtego koloru dla lipniczan. Może to przez to, że do większości zawodników gospodarzy zwracał się po imieniu? Może dlatego, że znał całą kilkunastoosobową, nieregulaminową ławkę rezerwową? Tak, nieregulaminową, gdyż poza trenerem i kilkoma zawodnikami, miejsce na niej znalazło się także dla kilku postronnych osób z wioski. Przez takie zachowanie arbitra po jednym z brutalnych, a wręcz chamskich wejść kopacza z Lipnicy poważnej kontuzji doznał grający bardzo dobre spotkanie Wojtek Glugla. Zawodnik, który zaczął ten sezon grając na pozycji stopera rozkręcał się z meczu na mecz i był filarem tej drużyny. Mimo porażek MKS-u, był wraz z Mateuszem Grytą ostoją spokoju w defensywie. Po wczorajszym meczu i niefortunnym upadku nie zagra do końca rundy. Złamanie prawego barku i lewego przedramienia to efekt tego, na co pozwalał sędzia oraz tego, co grała Lipnica. Równie "dobrą" interwencją popisała się obsługa medyczna tego meczu. Gość, który znalazł się przy zwijającym się z bólu zawodniku później niż ja, jedną z pierwszych rad, jakie udzielił była: "Wstań, musisz to rozruszać!" Brak słów na takie podejście.... Ostatnie kilkanaście minut meczu "Gogiel" spędził zwijając się z bólu na ławce rezerwowych. Zaciskając zęby wytrzymał podróż do chojnickiego szpitala, gdzie na przyjęcie czekaliśmy około dwóch godzin, a łączny pobyt w placówce to jakieś pięć godzin.... Kolejny brak słów w tym dniu. W stroju klubowym, ochraniaczach i korkach na nogach zawodnik nigdy w życiu nie spędził jeszcze tyle czasu. Z zagipsowaną klatką piersiową i obiema rękami o 22.30 znalazł się w upragnionym domu. Z tego miejsca życzę Ci Wojtek szybkiego powrotu do zdrowia, a co za tym idzie i na boisko. Pamiętaj, że zespół i ja czekamy na Ciebie przy ul. Sportowej. Nie mógłbym oczywiście zapomnieć o reszcie drużyny, która pokazała charakter w tym meczu. Mimo, iż nie miała zbyt dużych szans starać się o piłki powietrzne, to prawie do każdej skakała. O każdą piłkę zagraną po ziemi walczyła. Zdecydowanie inaczej wyglądała rywalizacja na boisku, gdy zawodnicy MKS- u mieli już futbolówkę przy nodze. Nie bali się zagrać pojedynków jeden na jeden, które często wygrywali. Dokładnymi podaniami przeprowadzali ładne akcje na całym boisku, które kończyły się z reguły wybiciem piłki przez przeciwników, bądź też zbyt słabym strzałem, czy niedokładnym ostatnim podaniem. Żeby nie było tak słodko, trzeba oczywiście pamiętać, że przeciwnik nie był zbyt wymagający i na tle takiego rywala łatwiej było pokazać swoje umiejętności. Dlatego mimo pochwał z mojej strony, jakie płyną w kierunku zawodników, apel: nie możecie sobie pozwolić na opuszczanie treningów, na nieregularność w uczestniczeniu w zajęciach. Trzeba sumiennie i systematycznie dążyć do tego, aby poprawiać swoje umiejętności techniczne i pracować nad swoją kondycją. Jeżeli chcecie za kilka lat osiągać sukcesy w tym sporcie, musicie się wzajemnie mobilizować i do końca rundy grać z myślą, że to nic w porównaniu z tym, co poświęcił Wojtek!".

W sobotę 4 maja o godz.11.00 MKS zagra na własnym boisku derbowe spotkanie z Czarnymi Czarne.

Lipniczanka Lipnica - MKS Debrzno 3:2 (2:0)
Gole dla MKS-u: Dawid Raszliński (54), Mateusz Gryta (80)
MKS: Sikora (10 Zawadzki) - Dynkowski, Gryta, Glugla (65 Okoński), Mateusiak - Stefaniak, Romanek, Rekusz, Kaczmarek (41 Wons) - Raszliński (60 Szulc), Kierzek

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::