AKTUALNOŚCI
W samo okienko (57) - Lekcja anatomii20.11.2014r.
Przestąpiłem próg Baru "Samobuj" (pisownia oryginalna) zatopiony w rozważaniach. Wreszcie można ze spokojem oglądać mecze reprezentacji w piłce nożnej i przyjemnie patrzeć, jak gała toczy się od nogi do nogi. Wreszcie nie trzeba drżeć o wynik końcowy i nie rzucać ręcznika po boksersku na poddanie, bo nawet gdy przegrywamy jedną bramką, to i tak "Orły" potrafią odrobić stratę. Wreszcie jest powód do zadowolenia. Co się takiego stało?

- Co się takiego stało? - barman Ziutek wypluł z siebie to pytanie niczym zżutą do resztek gumę z ust. Patrzył na mnie kątem oka, próbując zarejestrować każdą myśl rysującą się na moim czole i przyrządzając espresso w Barze "Samobuj". - No, jak Pan myśli?

Wzruszyłem ramionami, grając na czas.

- Pozazdrościli siatkarzom? - jedna teoria wtoczyła się do siatki. - Może dlatego? Co?

- Być może. A być może to ta długa polska jesień ich tak ozłociła? - trochę ironii się ze mnie wylało.

- Co Pan?! Jaka tam jesień! - postawił przede mną espresso i szklaneczkę z wodą.

- Żartuję - wróciłem na poważne tory rozmowy. - Z pewnością Pan zauważył, że nawet mecz we Wrocławiu nie przypominał towarzyskiego. Grali tak, jakby stawką był awans do finałów.

Ziutek skinął głową, ale z wyrazu jego twarzy widać było, że montuje kolejną torpedę ze swoich rozkołatanych myśli:

- A może to dlatego, że Redaktor Szpak przestał komentować mecze, bo TVP odebrali transmisję i klątwa Szpaka została odczarowana? Przecież ten facet już około 60. minuty każdego spotkania robił podsumowanie przegrywanego meczu, a potem trzeba było śpiewać "Nic się nie stało" - to był potężny ładunek złośliwości z ust barmana.

- Naprawdę Pan tak myśli? - teraz ja spojrzałem na niego z większą uwagą.

- No co pan? Usłyszałem to dziś od jednego z klientów - wycofał się ostrożnie. - Nie mam nic do Redaktora Szpaka, ale... ale czy Pana jego komentowanie nie wkurzało?

- I to jak. I to od lat.

- No widzi Pan - Ziutek nabrał pewności i brnął dalej, pochylając się w moją stronę. - Coś w tym jednak jest.

Jakiś klient przysiadł obok mnie i zamówił piwo. Ziutek zabrał się do napełniania kufla, nie przerywając rozmowy:

- Nawałka ich odczarował?

- Chyba wszystko po trochu.

- To znaczy? - pełen kufel powędrował do jegomościa, który jednym haustem opróżnił go do połowy.

- Wszyscy są spragnieni... sukcesów - odparłem, patrząc jak druga połowa piwa niknie w mgnieniu oka. - Po pierwsze widać, że Nawałka nie odpuszcza, czego przykładem pojedynek ze Szwajcarią, który wcale na towarzyski nie wyglądał i daje jasno do zrozumienia, że albo grasz, albo cię nie ma w następnym meczu. Przykładem Obraniak. Po drugie mamy solidny "szkielet" w osobach Szczęsny-Glik-Krychowiak-Milik-Lewandowski...

- To już mieliśmy wcześniej.

- Zgadza się, tyle że teraz jakby ten szkielet nabrał mocy. Wszyscy z nich grają w bardzo dobrych klubach i to w pierwszych jedenastkach. Taki Milik. Gol za golem. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem piękną bramkę w kadrze z rzutu wolnego. To chyba jeszcze Ryszard Tarasiewicz przed prawie trzydziestu laty ze Szwecją huknął tak, że bramkarz Ravelli zawinął się na słupku. Lewandowski gra momentami na krawędzi nonszalancji, zatrzymując piłkę przed rywalem jak torreador płachtę przed bykiem i wyzywająco czekając na jego ruch.

- I jak sobie przypomnę, że "Lewego" w Gdańsku wygwizdali? - wtrącił się sąsiad, który piwo wziął na dwa łyki. W końcu była środa i zbliżał się kolejny łykend.

- Po trzecie motywacja. Może jest tak, że trzon obecnej kadry wie, że mają szansę na zagranie jeszcze tylko na dwóch, może trzech mistrzostwach. "Lewy" ma 26 lat i czas płynie. Można by rzec w perspektywie EURO za dwa lata i w 2020 oraz w 2018 w Rosji, więc teraz albo nigdy.

- Coś w tym jest - przytaknął barman. - "Lewy" zarabia w Bayernie krocie, jest spokojny o emeryturę, to i może skupić się na zdobyciu czegoś wybitnego w kadrze. A po czwarte?

- Po czwarte? - powtórzyłem jego słowa, szukając odpowiedzi. - Jest pewien kłopot.

- Jaki?

- Mecz we Wrocławiu pokazał, że jak "szkielet" został zdemontowany, to zespół bardzo dużo stracił. Cionek, Olkowski, Zieliński, Kucharczyk czy Teodorczyk nie są obecnie stuprocentowymi dublerami. Brakuje im tego solidnego międzynarodowego poziomu. Oby zatem "szkielet" trzymał się z dala od kontuzji i wykluczeń z powodu żółtych czy czerwonych kartek.

- Jeszcze jedno espresso? - barman zaoferował nagrodę za rozmowę.

Nie sposób było odmówić. Kawa w Barze "Samobuj" smakuje wyjątkowo.

(© arek.lewenko@interia.pl),

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::