AKTUALNOŚCI
W samo okienko (99) - Zmartwychwstanie03.12.2017r.
Stęskniłem się za "Samobujem" jak renifer za śniegiem. Może to z powodu tego, że w nocy spadły pierwsze białe płatki i teraz przechodzą heroiczną walkę o przetrwanie, aby utrzymać się na powierzchni i nie stopnieć, nie zamienić się w szare błoto z dużą szczyptą soli. A może to dlatego, że gdzieś tam trzeba było dać ulotnić się przeżyciom po weekendowym horrorze.

- Na Jowisza! - krzyknął barman Ziutek, odrywając wzrok od komiksu o Asteriksie i Obeliksie.

Wyszedł teatralnie przed kontuar, dotknął mojej ręki, jakby chciał się przekonać, że nie stoi przed nim zjawa czy też wyświetlony z telefonu hologram. Na jego twarzy malowało się jedno zdanie: "Dawno Pana u nas nie było".

- Faktycznie, dawno - przyznałem bez bicia i spojrzałem na boki, odnotowując, że pusto wszędzie, nawet żadnego bruneta nie było pomimo wieczorowej pory. W mordę jeża - jakbym trafił do zapomnianego przez Boga miejsca na pustyni. - Wygonił Pan wszystkich klientów? Zmienia Pan szyld na "Pustelnię"?

Ziutek, któremu jak zauważyłem brzuch nabrał kształtów i wysforował się nieco do przodu, nie tracił radości z mojej wizyty.

- Nie tak prędko z tą "dobrą zmianą"... szyldów. To akurat z mojej winy, bo miałem mieć dzisiaj zamknięte, ale... - machnął ręką i wrócił za kontuar. - Wpadłem dosłownie na chwileczkę, po czym... - tu wskazał na komiks. - zaczytałem się i widzi Pan. Najważniejsze, że Pana znowu spotykam - ponownie uśmiech wyrósł mu na starannie ogolonej i pucołowatej facjacie niczym banan na drzewie.

- Zrobi mi Pan herbatę?

Po chwili wrzątek stał już przede mną, a wraz z nim do pary torebka zielonego suszu. Zanim napój był gotowy do wypicia, włączyliśmy nasz kanał piłkarskich rozważań i żartów.

- Co Pan powie na losowanko? - barman rozpoczął pierwszy niczym zamyślony szachista stawiając pierwszy ruch białym pionkiem. - Senegal, Kolumbia, Japonia. Brzmi jak tercet egzotyczny!

- O, tak. Teoretycznie tak. Mamy albo Grupę Marzeń albo Grupę Śmierci. Na kogo byśmy nie trafili, z każdym trzeba wygrać. Słabeuszy nie ma. Pamięta Pan mundial w Niemczech w 2006 roku? Ekwador wybił nam piłkę z głowy, a przecież po losowaniu na papierze wszyscy prorokowali, że to my i Niemcy wyjdziemy z grupy, odsyłając wspomniany Ekwador i Kostarykę do domu.

- Taaa... a za Engela w 2002 roku Portugalia i Korea Południowa zlały nam tyłek, a też niby byli do pyknięcia... - Ziutek westchnął i zmienił nieco temat. - Jakiś Pan taki przybity z lekka? Czy mi się wydaje?

Hmm...

- Oglądał Pan w poprzedni weekend derby Zagłębia Rury: Dortmund kontra Schalke?

- Tak, ale znając Pana zamiłowanie do Borussii, to nie chciałem wspominać. Po co wchodzić na minę... a saper ze mnie kiepski.

Mhm.

- 95 minut najlepszej reklamy Bundesligi w minionych tygodniach. Tylko nie tak to miało być - zrobiłem ruch ręką niczym szaman odganiający złe duchy. Prowadzić 4:0 po niespełna pół godzinie gry, gdy Schalke leżało już prawie na deskach, i skończyć remisem 4:4, tracąc gola w doliczonym czasie... Dramat.

Barman patrzył na mnie ze współczuciem tak jak ja na niego, gdy najbliższa mu ukochana Legia doznawała upokorzeń z Niecieczą.

- W tym pojedynku było wszystko jak w parku rozrywki. Sam reżyser Hitchcock by tego lepiej nie wymyślił.

- Prawdziwe trzęsienie ziemi.

- Ba - tam przeszło tsunami bełtając emocje po jednej i drugiej stronie. Z nieba do piekła i na odwrót, zależy o której z drużyn mówimy. Wie Pan jaki był jeden z najciekawszych komentarzy po tym meczu?

Barman łypnął tylko wzrokiem, dając znak: "no, dawaj!".

- "To było najbardziej niespodziewane podniesienie się Schalke porównywalne tylko ze zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa".

- Uuuuu! Mocne.

Jeszcze mocniejszy był ból, patrząc na to podniesienie się Niebieskich w piłkarskich niebiesiach.

(© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::