AKTUALNOŚCI
Najsłabiej w sezonie 22.04.2018r.
Pękło... Dotychczas nawet, jeśli przegrywaliśmy spotkania w I lidze wojewódzkiej juniorów D1, to w stylu nie przynoszącym wstydu, próbowaliśmy ambitnie nawiązywać walkę z każdym rywalem. W Chojnicach skupiły się jednak jak w soczewce nawarstwiające się ostatnio wszystkie problemy drużyny, począwszy od słabszego zaangażowania w treningi, poprzez niezadowalającą frekwencję na zajęciach, po nieusprawiedliwione absencje piłkarzy na meczach. Przypomnijmy: graliśmy blisko, około 35 km od Debrzna, czyli paradoksalnie akurat zaliczaliśmy najkrótszy wyjazd w całej edycji 2017/2018...

Tym razem zabrakło w protokole Mateusza Kaczmarczyka i Norberta Wieszewskiego. 60 minut stał w bramce nominalny pomocnik (lub obrońca) Kamil Janke. Chwała mu za to, ale takie sytuacje rozbijają zespół, ponieważ sami utrudniamy sobie zadanie w i tak trudnej ligowej konfrontacji. Powtarzamy do znudzenia; aby skutecznie (w miarę skutecznie) móc rywalizować w tych rozgrywkach potrzeba pełnej kadry co tydzień, a nie drżenia o to, czy w ogóle zbierzemy skład. Nie chcemy narzekać, ale strach pomyśleć co będzie dalej do końca trwającej kampanii, skoro już teraz mamy nieliche kłopoty...

Przegraliśmy 3:10 z Chojniczanką, bezdyskusyjnie, druzgocąco wysoko, a przecież między tymi ekipami nie ma i nigdy nie było aż takiej przepaści. Mało już teraz istotne, że z pięciu goli do przerwy, jakie zdobyli gospodarze, naszym zdaniem przynajmniej dwa padły ze spalonych. Nie zmienia to bowiem faktu, że zaprezentowaliśmy się po prostu słabo, a dobrze wiemy, iż czerwono-niebieskich stać na dużo lepszą postawę. Praktycznie po 12 minutach było po sprawie, gdy miejscowi wygrywali 3:0. W 21 i 30 min. przeciwnicy dołożyli następne dwie bramki. Debrznianie w ciągu pół godziny stworzyli zagrożenie tylko trzy razy. W 18 min. Zuzanna Belter była na czystej pozycji, ale zabrakło siły strzału, w 25 min. Szymon Maza ładnie przymierzył z wolnego, a w 26 min. po kornerze silne uderzenie oddał Dominik Pikulik.

Po zmianie stron wyglądało to nieco lepiej, ale i tak nie ustrzegliśmy się straty kolejnych pięciu goli... W 39 min. było 0:6 po kontrze. Moment potem do siatki wcelował Hubert Lange, kończąc akcję Pikulika. Cóż z tego, skoro jeszcze w tej samej (!) minucie zrobiło się 1:7... Graliśmy odważniej, co powodowało, że obserwowaliśmy otwartą rywalizację, "cios za cios" i właściwie co chwilę "pachniało" bramkami. W 43 min. wynik poprawił Maza po podaniu H. Lange. Niestety, później dostaliśmy trzy z rzędu gole, w tym dwa po składnych wymianach kilku podań, a jednego po wolnym. Także z wolnego dobrze uderzył Pikulik w 57. minucie, ustalając koszmarny z punktu widzenia MKS-u rezultat na 10:3 dla Chojniczanki. Dominik miał poza tym szansę sam na sam z bramkarzem w 59. minucie, ale odskoczyła mu futbolówka i nic z tego nie wyszło.

Gdzie znaleźć optymizm? Trudna to obecnie sztuka, ale gramy dalej, chcąc z fasonem dokończyć rozgrywki. W niedzielę 29 kwietnia o godz.11.00 mecz u siebie z Gryfem Tczew, zajmującym piątą pozycję w tabeli. Jesienią sensacyjnie wygraliśmy na boisku gryfitów 4:3. Zarówno my, jak i tczewianie jesteśmy w gronie czterech zaledwie klubów, które nie zanotowały dotąd remisu. Mogłoby tak pozostać nadal pod warunkiem, że trzy punkty zatrzymamy nad Debrzynką. Czy to realne? Mimo ostatnich niepowodzeń wierzymy niezmiennie, że tak...

Chojniczanka Chojnice- MKS Debrzno 10:3 (5:0)
Gole dla MKS-u: Hubert Lange (40), Szymon Maza (43), Dominik Pikulik (57)
MKS: Janke- Belter, W. Bielecki, Goryl, H. Kaczmarczyk, Kujawski, H. Lange, Maza, Pachura, Pikulik, Stryszyk, Wojciechowski

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::