AKTUALNOŚCI
W samo okienko (116) - Rewolta farmerów17.08.2020r.
"Każdy ma swoje Waterloo" - rzekł po sromotnej porażce pod tą właśnie pipidówą cesarz Napoleon Bonaparte, krzywiąc się z grymasem. Aura spłatała mu wówczas figla i na rozmiękłych polach ciężko było manewrować jego armatami na kołach. Zamiast pewnej wygranej zanotował okrutną w skutkach klęskę. W sobotę tymczasem pogoda nie sprzyjała bogaczom z Manchester City, którzy utknęli na grzęzawiskach ćwierćfinałów Ligi Mistrzów. Nie tylko Pep Guardiola robił wielkie oczy.

Okładka francuskiego dziennika "L Equipe" obsypała zwycięzców z Lyon tytułem "Fabuleux!", czyli "Fantastyczni!", ujmując w jednym określeniu zachwyt, podziw dla skazywanych na pożarcie piłkarzy prowadzonych przez trenera Rudiego Garcię. "Les Gones", czyli "Dzieciaki" - jak popularnie nazywa się graczy Olympique Lyon - zrobiły psikusa i wdarły się do półfinału Champions League. Sam Bóg pilnował, aby Sterling posłał idealnie piłkę w jego okno. Szyba do wymiany i pudło sezonu, gwarantujące pojawienie się w tym niechlubnym zestawieniu, być może nawet na podium.

Skąd się wziął ten Lyon, dla wielu nie pasujący do tej fazy najpopularniejszych rozgrywek klubowych na planecie? Zresztą pół globu zastanawia się głęboko jakim cudem miejsca zarezerwowane zazwyczaj dla drużyn hiszpańskich, angielskich, czy włoskich, zostały zajęte przez reprezentantów ligi francuskiej, określanej prześmiewczo jako "rozgrywki farmerów". Wielu dowodzi, że poziom rywalizacji w lidze nad Sekwaną jest słabszy, mierząc go liczbą sukcesów na arenie europejskiej, ale to nie oznacza, że futbol jest na tyle przewidywalny, iż tych słabszych na papierze należy lekceważyć. "Każdy ma swoje Waterloo" - może teraz twierdzić Guardiola. Piłka nożna kocha niespodzianki, a my za to właśnie kochamy piłkę nożną.

Lyon. Przed wiekami, nie mogący usiedzieć z tyłkiem na miejscu rzymscy wojownicy, założyli warownię Lugdunum, w malowniczych objęciach dwóch rzek Rodanu i Saony. Potem ktoś przebił litery i z Lugdunum zrobił się Lyon, z białym lwem w herbie. Obecnie miasto uznawane jest za stolicę francuskiej gastronomii, a Paryż może tylko spoglądać zazdrośnie na ten kuchenny tytuł w rękach prowincjuszy. Ponadto warto odnotować fakt, że to właśnie w Lyonie bracia Lumiere dali początek kinematografii.

Swój film kręci za to wspomniany szkoleniowiec Rudi Garcia, Francuz z krwi i kości, zatem miłośnik bagietek i wina. Garcia zakończył swoją piłkarską karierę w wieku dwudziestu ośmiu lat ze względu na kontuzje i pierwszy znaczący triumf odniósł w 2011 roku, gdy wywalczył z Olympique Lille dublet: mistrzostwo i Puchar Francji. Teraz Garcia stoi przed szansą upolowania czegoś większego z "Dzieciakami", bo miniony sezon ligowy raczej do udanych nie może zaliczyć: Lyon zakończył kampanię 2019/20 na siódmym miejscu, a zatem na terytorium bez przepustek do europejskich pucharów.

Dwa lata temu kadra Francji sięgnęła nieoczekiwanie po Puchar Świata, a jeśli optymiści oczekiwali nagłe przełożenie sukcesu reprezentacji na wielkie zwycięstwa klubowe, to mógł się srogo zawieść, choć jeszcze w 2018 roku, niby preludium reprezentacyjnej wiktorii, portowe Olympique Marsylia dotarł do finału Ligi Europy, gdzie uległ madryckiemu Atletico (0:3). Na ławce trenerskiej Marsylii zasiadał... voila! - Rudi Garcia.

Teraz mamy rewoltę "farmerów" i oblane lukrem półfinały niemiecko-francuskie, dające szanse na grand finale dla zbuntowanych, mających coś do udowodnienia klubów po zachodniej stronie granicznego Renu. PSG chce dowieść, że te miliony euro wreszcie mogą przynieść radość właścicielom klubu i ich marzenie o Pucharze Mistrzów ziści się, po czym w gablocie wyląduje trofeum cenniejsze niż złoto.

Lyon? Na co teraz może liczyć ten bajkowy Kopciuszek, który najpierw wyrzucił z balu mistrzów "Starą Damę" z Turynu, następnie poturbował w wydawałoby się ostatnim tańcu pretendenta do tronu z dumnego, angielskiego Manchesteru, a teraz czeka go próba utarcia nosa niemieckiej, czerwonej maszynie z Bawarii, na której rdzy nie widać. Statystycy szeptają do ucha, że bilans dotychczasowych ośmiu pojedynków Olympique z Bayernem w Lidze Mistrzów jest na korzyść klubu z Monachium: cztery zwycięstwa, dwa remisy i dwie wygrane Lyonu.

Zadziała magia liczb, czy łut szczęścia? A to wszystko zanim wybije północ w Lizbonie. Niech rewolta trwa, bo "Dzieciaki" widać bawią się wyśmienicie. Przecież zasłużyli na znacznie więcej niż manto w półfinale.

(© arek.lewenko@interia.pl)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::