SENIORZY › RELACJE
» Mecz barażowy o udział w klasie okręgowej - 04.07.2004r.
1:3
(0:2)
Unia Korzybie MKS Debrzno
  0:1 Radosław Wójtowicz (1)
  0:2 Andrzej Koroś (45)
Janusz Chlib (52) 1:2  
  1:3 Paweł Wegner (75)

11 strzały celne 6
10 strzały niecelne 2
11 rzuty rożne 4
3 spalone 2
13 faule 12
1 żółte kartki 3
0 czerwone kartki 0
0 karne 0
widzów ok. 300 (w tym 29 z Debrzna)

MKS: Janusz - Soszka, S. Nylec, K. Trossowski, Binkiewicz, Nowak - Wójtowicz (82 Jażdżewski), Władyczak, Koroś, Grochowina (46 Wegner) - Beger (90 Sosnowski)
Żółte kartki: S. Nylec, Władyczak, Nowak

MKS bliżej okręgówki
Kibice MKS-u, którzy nie mieli okazji obejrzeć meczu w Korzybiu, a także dziennikarze dzwoniący po spotkaniu z pytaniem o rezultat niedowierzali. 3:1 dla czerwono-niebieskich to znakomita zaliczka na rewanż, to tyleż dobry, co (przyznajmy to) zaskakujący dla wielu wynik. Co by nie mówić, to Unia była (jest?) faworytem dwumeczu barażowego. Po pierwsze korzybianie zajęli najwyższe, dziewiąte miejsce spośród klubów okręgówki zmuszonych do dodatkowych meczów. Po drugie wiosną nasi rywale zdobyli aż 25 punktów, podczas gdy jesienią zaledwie 12. Po trzecie końcówka sezonu była dla Unii pomyślna, gdyż zanotowała ona serię siedmiu gier bez przegranej. Po czwarte wreszcie i bodaj najważniejsze: MKS grał w rundzie rewanżowej nierówno, zanotował kilka istotnych i brzemiennych w skutki wpadek, co czyniło naszą ekipę mocno nieobliczalną. Na wyjazd do Korzybia zmobilizowaliśmy niemal wszystkie siły, zabrakło jedynie Mirosława Kisełyczki (obóz letni na studiach) i Artura Markiewicza (praca). Niezdolny do gry był Krzysztof Borkowski, któremu odnowiła się kontuzja kolana podczas sparingu w Czarnem. Nie zawiedli debrzneńscy kibice. Niemal trzydziesto osobowa barwna grupa przez cały mecz zagrzewała do boju głośnym dopingiem czerwono-niebieskich.
Doprawdy ciężko wyobrazić sobie lepszy początek rywalizacji. W 35 sekundzie (!!!) objęliśmy prowadzenie. Grę rozpoczęli miejscowi, szybko przechwycił piłkę Andrzej Koroś, zagrał do Radosława Wójtowicza, ten pociągnął kilka metrów i huknął sprzed linii pola karnego. Futbolówka mimo interwencji golkipera wpadła do siatki. Na "dzień dobry" sektor fanów MKS-u oszalał. Defensywnie ustawieni debrznianie (5 obrońców, 4 pomocników i na desancie Leszek Beger), konsekwentnie realizowali przedmeczowe ustalenia. Zdobyty przez nas gol zmusił gospodarzy do ataku pozycyjnego. W pierwszej połowie MKS radził sobie dobrze z naporem Unii, chociaż kilka razy (zwłaszcza przy stałych fragmentach gry) było gorąco. Daniel Janusz wybronił też kilka strzałów zza szesnastki. W trakcie pierwszej odsłony zaczął padać intensywny deszcz. Walka była zażarta, piłkarze dobrze czuli się na znakomitej murawie, a że i sędzia, Jerzy Szutenberg z Jezierzy nie dawał powodów do narzekań, widowisko mogło się podobać. W 26 min wyprowadziliśmy klasyczną kontrę, po której Paweł Władyczak znalazł się w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem Unii. Szkoda, że "Władek" nie wykorzystał tak świetnej okazji. Między 40 a 45 min przeżyliśmy istne oblężenie naszej bramki. MKS miał trochę farta, bo Wójtowicz głową wybijał piłkę z linii bramkowej. Po chwili okazało się, że jak już strzelać gole to we właściwym momencie. Bramka w 1 min, a teraz trafienie na zejście do szatni. Leszek Beger ograł jednego z obrońców w rogu pola karnego, znalazł się przed bramkarzem, uderzył, a odbitą piłkę otrzymał nadbiegający Koroś i dopełnił formalności. "Korek" zasłużył na gola, zdaniem wielu postronnych obserwatorów był najlepszym zawodnikiem na boisku. Po przerwie zgodnie z oczekiwaniami korzybianie przycisnęli jeszcze mocniej. O ich optycznej przewadze świadczy chociażby bilans strzałów oraz rzutów rożnych. Na szczęście niewiele z tego wynikało. Wprawdzie w 52 min straciliśmy gola po strzale Janusza Chliba, ale kolejne ataki defensorzy MKS-u rozbijali dość pewnie. W 62 min pokazał się Janusz broniąc efektownie silny strzał z 25 metrów. Rozstrzygnięcie nastąpiło w 75 min. Najpierw zadrżały nam serca, gdy ratował MKS słupek, a po chwili czerwono-niebiescy prowadzili już 3:1. Grę wznowił Sylwester Nylec, długim podaniem wypuścił w bój Pawła Wagnera (chwilę wcześniej przeszedł na prawą stronę boiska) i "Diabeł" technicznym uderzeniem przelobował bramkarza Unii. Ostatnie minuty upłynęły pod znakiem ataku gospodarzy i naszych kontr. Jednak obie strony nie zdołały już skorygować wyniku. Najbliżej tego byli nasi rywale w 84 min gdy Koroś przytomnie wybił piłkę sprzed bramki. Arbiter doliczył 5 min do regulaminowego czasu i po 95 min mogliśmy się cieszyć. Dawno MKS nie zagrał tak mądrze taktycznie, tak konsekwentnie i skutecznie. Wyróżnić trzeba cały zespół, ale oprócz wspomnianego wcześniej Korosia, szczególnie udany występ zanotował na lewej stronie defensywy (!) Ireneusz Nowak, oraz S. Nylec i rozgrywający zaledwie drugie spotkanie o punkty w tym sezonie Krzysztof Trossowski. Przed nami rewanż i pamiętajmy, że 3:1 to świetna zaliczka, ale nie możemy się upajać tym rezultatem. To dopiero połowa rywalizacji. Z drugiej strony czerwono-niebiescy są naprawdę bardzo blisko klasy okręgowej i byłoby czymś niewybaczalnym zaprzepaścić taką szansę na awans.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::