SENIORZY › RELACJE
» 17 kolejka - 19.04.2006r.
» Sędzia: Zbigniew Sofiński (Damnica) - główny, Sławomir Sitnik (Wielichowo) i Jacek Szatkowski (Miastko) - asystenci
3:3
(1:2)
Unia Korzybie MKS Debrzno
  0:1 Piotr Binkiewicz (31)
  0:2 Paweł Władyczak (32)
Bolesław Jastak (38) 1:2  
Marcin Cherek (52) 2:2  
Janusz Chlib (81) 3:2  
  3:3 Sylwester Nylec (90)

4 strzały celne 5
7 strzały niecelne 9
6 rzuty rożne 8
6 spalone 2
11 faule 14
0 żółte kartki 2
0 czerwone kartki 1
0 karne 0
widzów ok. 100

MKS: Rutyna - Paprota (76 Ł.Jażdżewski), S.Nylec, Małys, A.Jażdżewski - Binkiewicz, Władyczak, Kisełyczka, Nowak (66 Litwiniuk) - Wójtowicz, Wegner (82 Mendrek)
Zółte kartki: Małys - 2
Czerwone kartki: Rutyna (81 min.), Małys (za 2 żółte, 86 min.)

  Czas
gry
Gole Asysty Strz.
celne
Strz.
niec.
Faule Faulo-
wany
Spalo-
ne
Robert Rutyna80       
Wojciech Paprota75       
Sylwester Nylec901 1 1  
Jarosław Małys85   13  
Andrzej Jażdżewski90    1  
Piotr Binkiewicz901 1 1  
Paweł Władyczak901 1132 
Mirosław Kisełyczka90 2 121 
Ireneusz Nowak65  12 2 
Radosław Wójtowicz90  11121
Paweł Wegner81   3231
Damian Litwiniuk25       
Łukasz Jażdżewski15     1 
Grzegorz Mendrek9       

Kierowcy strzelali bramki
W tym meczu było wszystko. Od chwil radości, przez momenty zwątpienia, aż do remisu wywalczonego w beznadziejnej sytuacji. Zapomnieliśmy już na szczęście o fatalnym występie przeciwko Sparcie i potyczka z Unią udowodniła, że jeśli "tylko" walczymy, gramy z poświęceniem, pokazujemy charakter to i efekty są widoczne.
Prawdziwą huśtawkę nastrojów przeżywali w Korzybiu zarówno kibice jak i sami zawodnicy, trenerzy i działacze obu klubów. O ważności potyczki Unia - MKS dla układu ligowej tabeli nawet nie warto się długo rozwodzić. Takie spotkania zwykło się nazywać przecież rywalizacją o 6 punktów i to wyjaśnia wystarczająco dużo. Gospodarze zmobilizowali najsilniejszy skład, my pojechaliśmy bez pauzującego za kartki Leszka Begera, a także m.in. Grzegorza Dudka, Bartłomieja Grochowiny i Karola Gromowskiego. Przebywający poza Debrznem Daniel Janusz także nie mógł być w Korzybiu, co miało znaczenie wobec wydarzeń z końcówki zawodów. Sam wyjazd odbył się nie bez przeszkód i związanych z tym nerwów. Przewoźnik nazbyt późno podstawił autobus i błyskawicznie zadecydowaliśmy o eskapadzie samochodami osobowymi. Tak się złożyło, że wszystkie gole dla czerwono-niebieskich zdobyli tego dnia kierowcy aut... Nie trafił tylko Mirosław Kisełyczka, ale jego udziałem stały się za to dwie asysty.
Zanim o meczu jeszcze krótka refleksja związana z obiektem w Korzybiu. Miejscowość licząca niespełna tysiąc mieszkańców może się pochwalić naprawdę znakomitym stadionem jak na realia klasy okręgowej. Kiedy graliśmy tam pamiętne baraże w 2004 roku znakomicie prezentowała się sama murawa boiska, teraz doszły do tego trybuny, ogrodzenie i doskonałe szatnie. Tylko pozazdrościć i... brać przykład. Ale najpierw trzeba koniecznie zorganizować wypad do małej miejscowości w gminie Kępice dla ludzi decydujących o inwestycjach w naszym mieście. Może dożyjemy czasów, że przyjeżdżające do Debrzna kluby przestaną powtarzać w kółko jaki to mamy pięknie położony stadion i jak beznadziejną murawę.
MKS rozpoczął grę odważnie. Już w 1 min. po zagraniu Radosława Wójtowicza groźnie, aczkolwiek minimalnie ponad poprzeczkę strzelał Paweł Wegner. W 7 min. wrzutkę Kisełyczki z rogu niecelnie wykończył głową Jarosław Małys. Chwilę później po ziemi strzelał z 20 metrów Ireneusz Nowak. W 19 min. Wójtowicz skopiował sytuację Małysa sprzed kilkunastu minut. W 28 min. ładnie pokazał się Nowak, który po minięciu dwóch rywali wyłożył futbolówkę Wegnerowi, ale napastnik MKS-u został przyblokowany. W 30 min. zadrżały nam serca, kiedy ostro starli się w polu karnym Sylwester Nylec i Marcin Rabenda. Gwizdek arbitra Zbigniewa Sofińskiego milczał. Nie było czasu na analizowanie tej sytuacji gdyż po dwóch kolejnych akcjach prowadziliśmy 2:0! Rzut rożny, dośrodkowanie Kisełyczki, kiks obrońcy, Piotr Binkiewicz z półobrotu strzela z bliska i rozpaczliwie interweniujący korzybianin już za linią dobija piłkę do bramki. Po chwili mamy rzut wolny, centra Kisełyczki, świetnie ustawiony Paweł Władyczak precyzyjnie główkuje i futbolówka po odbiciu od słupka grzęźnie w siatce. Gospodarze nie prezentowali się w pierwszej połowie korzystnie, ale w 38 min. zdobyli kontaktowego gola, nie bez pomocy jednego z sędziów asystentów. Dowołany w ostatniej chwili (w zastępstwie) sędzia z Miastka (wcześniej przez wiele lat mieszkaniec Kępic...) zasygnalizował iż piłka w zamieszaniu przekroczyła linię bramkową, choć wszyscy byliśmy przekonani, że tak nie było. Notabene ów arbiter całą sytuację widział oślepiony przez ostre słońce... No cóż daleko nam do głoszenia "spiskowej teorii dziejów", ale nie da się ukryć, że była to mocno kontrowersyjna decyzja. Dobrze, że wytrzymaliśmy bez dalszych strat do zmiany stron, bo było nerwowo i kilka razy gorąco zrobiło się na przedpolu bramki Roberta Rutyny. Niestety, już w 52 min. Marcin Cherek dał miejscowym remis, kiedy S.Nylec nie zdołał wyekspediować piłki w pole. Kolejne minuty to wyrównana gra z obu stron. My najlepszą sytuację mieliśmy w tym okresie w 54 minucie. Nowak niewiele się pomylił uderzając "po długim". W 81 min. Unia wyszła na prowadzenie. Janusz Chlib znalazł drogę do bramki Rutyny po składnej akcji. Straciliśmy gola, a za moment bramkarza, bo "Norris" za krytykowanie orzeczeń sędziowskich (reklamował spalonego u sędziego asystenta, niesłusznie) zobaczył czerwony kartonik. Kiedy w 86 min. drugą żółtą kartkę ujrzał Małys (faul), było niemal pewne, że skończymy mecz bez zdobyczy punktowej. Futbol jest na szczęście nieprzewidywalny i potwierdzenie tej tezy znaleźliśmy w 90 minucie. Warto grać do końca nawet w takim osłabieniu. Faul na 25-tym metrze od bramki Jarosława Kordyli. Gospodarze pieczołowicie ustawiają mur, tymczasem sędzia nie pokazuje, że należy grać "na gwizdek". S.Nylec błyskawicznie uderza ponad murem i zdobywamy wyrównującego gola! Remis, który obiektywnie oceniając nie krzywdzi żadnej ze stron. Remis wywalczony przez MKS w dziewiątkę.
Czerwona kartka dla Rutyny mocno komplikuje życie trenerowi Krzysztofowi Borkowskiemu. Z pewnością do bramki wróci Daniel Janusz, sporo broniący przecież w zimowych sparingach. Ciekawostką jest (chociaż tak po prawdzie nie chcielibyśmy mieć sposobności by o tym pisać), że to zaledwie drugi przypadek w historii MKS-u ukarania bramkarza czerwoną kartką. Niemal dokładnie 10 lat temu, 21 kwietnia 1996 gościliśmy jako lider pilskiej klasy A w Krępsku. Tamtejszy Minerał odniósł niespodziewane i wysokie zwycięstwo 3:0, a czerwono-niebiescy od 10 min. grali w dziesiątkę po usunięciu z boiska za faul taktyczny Adama Kowalczyka. Prowadzący debrzneński zespół Zbigniew Sadowski miał wtedy ten komfort, że na ławce siedział rezerwowy golkiper Bogdan Drapała, który natychmiast zmienił zawodnika z pola Andrzeja Korosia.
W Korzybiu na ostatnie 10 min. rękawice i bramkarską bluzę założył Binkiewicz. Był to dla niego nieoczekiwany debiut między słupkami, ale wśród seniorów, bo przecież starsi kibice MKS-u doskonale pamiętają, że Bintek swoją przygodę z piłką nożną rozpoczynał strzegąc bramki ekipy juniorskiej MKS-u.
W niedzielę kolejne spotkanie wyjazdowe. Czeka nas następna potyczka z cyklu o utrzymanie w lidze, ze Startem Miastko o godz. 11:00.
(SM)

::  Copyright © 2003-2024 MKS Debrzno  ::  Web design by Robert Białek  ::  Wszelkie prawa zastrzeżone  ::